Co mnie martwi?

 Często słyszę że mnie podziwiacie że daję radę i tego typu słowa. Nie ma co podziwiać. Jak każda mama staram się aby moje dziecko miało wszystko co najlepsze. Jestem wdzięczna,że nie jestem w tym wszystkim sama. Tomasz kocha Martynkę całym serduchem i stara się równie mocno. Martynka zawładnęła naszymi serduchami

🥰 Nie zawsze jest łatwo. Niemniej jednak muszę przyznać że na razie wszelkie troski jakie mnie dotykają nie wynikają z tego że Martynce coś zagraża a z kreacji mojego umysłu. Czasem martwię się dosłownie o wszystko. Dziś np.przeczytałam artykuł o mamie która musiała oddać swoje dziecko z ZD (zespół Downa) do ośrodka bo na starość zwyczajnie zabrakło jej sił. I to już jest dla mnie impuls aby zacząć myśleć o przyszłości. Zakręciła się łezka w oku patrząc na moją kruszynkę. Naszły mnie negatywne myśli, że i ja kiedyś być może będę musiała zadecydować co dalej. Przecież mam już swoje lata i raczej nie dożyję starości Martynki. Gdyby była zdrowa to zwyczajnie by się usamodzielniła. Będę się starać żeby była jak najbardziej samodzielna,ale pewne rzeczy nie zależą od naszych starań. Boję się... Tak zwyczajnie. Przyszłość na dzień dzisiejszy mnie przerasta. Dlatego nie chcę o niej dziś myśleć. Wtedy będzie się wydawało że sobie ze wszystkim radzę,ale tak nie jest. Perspektywa przyszłości mnie przytłacza. Jestem tylko człowiekiem. Nie chcę dziś o tym myśleć bo i tak nie wymyślę co będzie za X lat. Żyję dziś. I dziś patrzę na Martynkę, jestem szczęśliwa że tak pięknie się rozwija. To jest dziś ważne. A reszty lepiej na razie nie "tykajmy




Przygotowania przedświąteczne

  Moja córka zaskakuje mnie każdego dnia. Wczoraj wymyśliłam że spróbuję ozdobić z Martynka pierniczki. Choć w głębi duszy podchodziłam do t...